poniedziałek, 13 czerwca 2016

Tak nam minal pierwszy tydzien ramadanu...

Nie moge uwierzyc, ze juz siodmy dzien ramadanu dobiega do konca! Czas pedzi, jak szalony. Wlasnie dlatego muzulmanie zwykli mawiac, ze ramadan jest jak rzadki kwiat, ktory zakwita raz w roku i gdy tylko zaczniemy czuc jego zapach, on znika na kolejny rok.
Coz, wniosek jest jeden - trzeba wykorzystac ten (uciekajacy przez palce) czas jak najlepiej. 


Najmlodsza muzulmanka w domu. Odlicza dni na swoim ramadanowym kalendarzu i codziennie dostaje drobny podarunek. :)

Czy sie jest glodnym, czy tez spragnionym, modlitwe trzeba odprawic. Bez niej post w ramadanie nie jest wazny, Allahu alam.

Ramadanowy nastroj w domu.

Wazna lekcja dla mojej jedynej corki - potrzeba dzielenia sie tym, co mamy, z innymi. Wspolnie przygotowalysmy drobne upominki dla zaprzyjaznionych dzieci. 😍


Jeden prezencik na kazdy dzien ramadanu.
Pamietacie swiateczne paczki w polskich przedszkolach w PRLu? To byla tez wielka frajda. :D

Ja podpisalam, Larunia dodala rysunek.

Juz wiadomo, co dla kogo. :)

Pudelko na prezent w ksztalcie ramadanowej latarenki. 🌙🌙🌙


Miniony tydzien w skrocie wygladal u mnie tak:

Dzien pierwszy
Zostalismy zaproszeni na iftar do rodziny w Al Ain. Jak co roku, pierwszy dzien ramadanu spedzilismy wspolnie.


W goscine do Al Ain zabralam tiramisu.

Kilka minut przed iftarem, przy wjezdzie do Al Ain, zaczeli sie schodzic ochotnicy, by rozdawac wode kierowcom oraz pasazerom, ktorzy nie zdazyli na wieczerze do swych domow.



Dzien drugi
I pierwszy iftar w tym ramadanie przygotowany przeze mnie. :)


Na pierwszy iftar w naszym domu przygotowalam bamie ( okre w sosie pomidorowym na wolowinie), ryz, tahine (pasta sezamowa przygotowana jako dip), zielenine posypana sumakiem, sok marchewkowy oraz zupe z soczewicy. Ale wpierw daktyle i woda.

 


Ramadanowe pieczenie.


Latarenki i lampki zapalam wraz z zachodem slonca.
 

Dzien trzeci
Katastrofa kuchenna! Szafki nam spadly w kuchni i spedzilismy noc na naprawianiu szkod. 😩 😰 Wymeczeni...



Tak sobie ustroilam moja kuchenke, a co! :D
Nie tylko kuchenke sobie wystroilam. Okna w kuchni tez. :D

Meczet pokolorowany przez mala artystke, mama dumnie wyeksponowala tak urocza dekoracje. :)

Yalla, teraz moge gotowac, az milo. :)


Dzien czwarty
Co, juz dzien czwarty?! 😱 To trzeba zaczac przygotowywac jedzenie dla gosci zaproszonych nastepnego dnia. Znow cala noc w kuchni. :)



Dzieje sie w garach. :)

Dzien piaty
Tez przy garach, a wieczorem iftar i modlitwa z naszymi goscmi, potem mily wieczor, a na koniec wspolne wyjscie. 





Najlepsi wujkowie na swiecie - nosza na barana, graja w pilke, zabawiaja. :) Oprocz tego parza najlepsza kawe w tygielku. ;)


Kawa tylko wieczorem. ;) W koncu moglam usiasc i wyciagnac zmeczone nogi. :D



Dzien szosty
MUSIALAM odpoczac...Na szczescie nie bylo potrzeby, by gotowac, zjedlismy co zostalo z poprzedniego dnia.


Dzien siodmy
Zaduma. Czy dobrze wykorzystalam czas? Czy osiagnelam cele, ktore postawilam sobie przed ramadanem? Nie do konca. :( Zatem? Trzeba postarac sie jeszcze bardziej. 💪💪💪


Tak mi dopomoz Bog.


Swiateczny wystroj w centrum handlowym w Emiratach.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz