środa, 28 czerwca 2017

Berlińskie wspomnienia

Mieszkajac w Berlinie, mialam mozliwosc poobserwowac zyjacych tam panow z krajow Bliskiego Wschodu. Nie bylam wtedy jeszcze muzulmanka.


 
Berlin – Neukölln Skyline
fot. www.voss-photography.com



Oto co ciekawsze wspomnienia:

1. Gandi - Libanczyk.

Wspolnie z zaprzyjazniona para przygotowywalismy iftar (posilek przerywajacy post w Ramadanie) u nich w domu. Ja kroilam warzywa na salatke, Ewa przygotowywala soki, jej maz robil hommus, a Gandi, jego kolega, gotowal molokhiye (to ichniejsza zupa z pewnego rodzaju zielska).
Wiec kroilam sobie salateczke, Gandi mieszal zupe, inni tez sie krzatali, jakbysmy byli niemal rodzina.
Zjedlismy iftar, porozmawialismy, bylo milo, wrocilam do domu.

Po jaaaakims czasie, przypadkiem idac ulica, natknelam sie na niego. Rzucilam czesc w odpowiedzi i tyle. Ale nie dal za wygrana.
- Pamietasz jak kroilas warzywa na salatke, a ja gotowalem molokhiye?
- Yyy, tak, pamietam...
- Bo wiesz, ja szukam zony i ja ciebie obserwowalem jak kroilas te warzywa i moze zechcialabys...
- Yyy, nie wiesz, ja naprawde musze juz isc - nie chcialam dac mu skonczyc, bo przeczuwalam co chce powiedziec.
I odeszlam, ale uslyszalam jeszcze jak Gandi mowi "zobaczysz, ze nasza historia sie jeszcze nie skonczyla."

Gandi sie mylil. Nie tylko nasza historia sie w tym momencie zakonczyla, ale tez ona nigdy sie nawet nie zaczela.

2. Yussef, tez Libanczyk.

On rowniez szukal zony.
Pamietam, ze strasznie mnie irytowalo, jak kaleczyl niemiecki, a gdy probowalam go poprawic (Ordnung muss sein, wiec niech sie nauczy porzadnie jezyka kraju, w ktorym mieszka :P), to sie prawie oburzal.

Kiedys sie rozplakal i ocierajac reka lze, powiedzial, ze kocha swoja mame.

OK...! o.O

Ja tez kocham swoja mame, bardzo! Ale nie mowie o tym obcym, placzac.

Temu panu juz podziekujemy.

3. Przypadkowy Turek.

Szlam kiedys ulica z kolezanka. Nomen omen, do sklepu kupic turecka baklawe.

Kto byl kiedys w berlinskiej dzielnicy Neukoelln, na Sonnenallee, ten wie, jak wyglada przejscie kawalka chodnika - zaczepki... :/

I tak, przypadkowy Turek smial za nami zawolac "hallo".

Trafil zle, akurat mi humor nie dopisywal...Odwrocilam sie i groznym tonem spytalam: "was hallo, was hallo?!!!"
Turek na to zdziwiony: "nein, nein, to do kolegi!"

Kolega chyba mial czapke niewitke na sobie, bo nikogo poza nami tam nie bylo...



4. Turecki sprzedawca baklawy.

Mialam kolezanke, ktora miala przyslowiowego weza w kieszeni. :P
Wybralysmy sie kiedys na pyszna turecka baklawe, ktora sprzedaje sie na wage.
Jednak moja kolezanka poprosila...o jedna sztuke. :O Jedna malusienka sztuke baklawy - to tak, jakby kupujac cukierki na wage, poprosic o jednego...
Poczulam sie lekko zazenowana, jednak sprzedawca milo sie usmiechnal i podal jej trzy kawalki, mowiac, ze to na koszt firmy. :)

5. Mustafa, Palestynczyk.

W weekendy wracal do zony pijany z dyskoteki...

Ale nie jadal wieprzowiny, BO HARAM! :O o.O