Gdy, lata temu, jeszcze na początku naszego małżeństwa, przyjechała do nas w odwiedziny Egipska Babcia, miałam od razu zafundowany przyspieszony kurs języka arabskiego.
Przymusowy, bo Babcia nie pytała - rozumiesz czy nie rozumiesz? 🥴
Babcia po prostu gadała.
Chęci porozumienia miała ogromne i starała się, jak mogła. Gdy na tysiąc arabskich słów trafiło się jedno, które znała po angielsku, nie omieszkała go użyć, by ułatwić nam komunikację.
Wystawiała wtedy dwa palce✌ i mówiła: "two ghazar". Czyli dwie marchewki 🥕🥕 (angielskie "two" i arabskie "ghazar").
Brzmiało to [togazar], a Babcia miała na myśli po prostu "razem", czyli angielskie "together".
Babcia z wyrazów obcych znała jeszcze francuskie "merci".
Dziś, gdy już sama potrafię się posługiwać językiem arabskim, w dużej mierze dzięki teściowej ❤, ona w rozmowie ze mną nadal stosuje znane sobie makaronizmy, wierząc w ich skuteczność. ☺❤
No i tak fajnie do dzisiaj się togazar dogadujemy. 🥰
Z kolei Moja Mama, która od dłuższego czasu jest u nas, mówi dziś do Mojego Męża tak:
- Zobacz, kaputt!
Mój Mąż z języka niemieckiego zna jedynie slogan reklamowy "Volkswagen. Das Auto.", zapytałam więc Moją Mamę, dlaczego w naszym domu rozmawia po niemiecku. Mamy odpowiedź była rozbrajająco szczera:
- Bo nie znam innego języka. 😁
Czy dzięki obecności Mojej Mamy, mąż polepszy swoją znajomość języka polskiego? Z każdym kolejnym wypowiedzianym przez nią "ich", "was", "wo", czy "danke" widzę, jak maleją na to szanse.
No dobrze, khalas und Gute Nacht, for all of you togazar. 🥕🥕
Bo marchewki są zdrowe. ✌🥕🥕😁