środa, 8 kwietnia 2015

Walka o prawa konsumenta w Egipcie-lot, ktorego nie bylo

Wakacje w Aleksandrii dobiegly konca i nadszedl dzien wyjazdu. Poranna pobudka, pakowanie walizek, lyk kawy w biegu, tesciowa zadajaca wciaz to samo pytanie ''czy aby niczego nie zapomnielismy'' oraz najwieksze zmartwienie, czyli goraczkujaca corka-jeden wielki chaos.
Teraz tylko dojechac na lotnisko droga jak do piekla. Ja oczywsicie mialam zamkniete oczy przez cala jazde, co by zawalu nie dostac. Widok lotniska to wielka ulga-udalo sie nam dojechac w jednym kawalku, ufff. Kierowca dostal zaplate i odjechal, my z tobolami ruszylismy do wejscia.
Ale zaraz, co to za tlum przed drzwiami? Dlaczego nas nie wpuszczaja? Ze co? Lot odwolany? Nikt nas nie raczyl powiadomic? Przeciez maja nasze maile, numery telefonow...gareeba...
Przyszedl szef biura naszych linii lotniczych, oznajmil tlumowi, ze lotu nie bedzie i kazal sie rozejsc.

To on chyba nie widzial wscieklej Polki...

Udalo mi sie wywalczyc hotel dla naszej rodziny wraz z transportem oraz przebukowanie biletu na lot nastepnego dnia. Szkoda mi jedynie innych pasazerow, ktorzy zostali calkiem na lodzie, bo nie znaja swoich praw oraz maja wewnetrzne przekonanie, ze nie warto walczyc, bo im sie nie nalezy.

Mieliscie podobne doswiadczenia z liniami lotniczymi?

Ponizej zdjecia z hotelu, w ktorym spedzilismy noc przed lotem, zal bylo wyjezdzac.






















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz