- piekne wspomnienia
- nadprogramowe kalorie do spalenia
oraz
- ogromna nadzieja w sercu, ze za rok tez bedzie nam dane wspolnie przezywac podobne chwile, in shaa Allah.
Zanim jednak na dobre powrocimy do zwyczajnej codziennosci, podziele sie z Wami kilkoma radosnymi chwilami, ktore przezylismy w ten Eid. :)
Zaczne moze od przygotowan. Te rozpoczelam bowiem wielkim pieczeniem, jak arabska tradycja nakazuje. Postanowilam podzielic sie wypiekami z sasiadami, znajomymi i rodzina, wiec okreslenie "wielkie" jak najbardziej tu pasuje: zuzylam 4kg maki na petit four, 2kg maki na ciasteczka ghorayebah oraz 6kg na maamoule. Dalam rade! :D Maz i corka pomagali - mezowskie silne rece przydatne byly szczegolnie przy wyrabianiu ciasta, Lala zas wykazala sie przy pudrowaniu maamouli.
Chetnych do pracy nie brakowalo. :) |
Ghorayebah, arabskie maslane ciasteczka. |
Kahk/maamoule, wszyscy je uwielbiaja. Zrobilam z trzema roznymi nadzieniami: z daktylami i cynamonem, z rahatlukum oraz rahatlukum z orzechami wloskimi. |
Egipskie ciasteczka petit four. |
Szesc tac maamouli mi wyszlo. |
Pierwsze przymiarki przed Eid. |
Ja sie tak "wystroilam". ;) (Lustro w przymierzalni bylo pomazane troche.) |
Jeszcze henna i gotowe. |
Przez ten ciasteczkowy szal i porzadki opoznily sie jednak zakupy! Zrobilam je na wariackich papierach, dzien przed samym Eid. Mialam wrazenie, ze tego dnia wszyscy w centrum handlowym byli na tych samych papierach. :D ;) Tlumy ludzi, pospiech, sklepy otwarte wyjatkowo dluzej, slowem swiateczna goraczka. Jednak w calej tej bieganinie nie wolno zapomniec o najwazniejszym - zakat al-fitr, czyli o przekazaniu datku dla potrzebujacych.
Nadszedl ten wyczekiwany dzien. Krotko przed godzina 6. rano z meczetu uslyszelismy: "Allahu akbar, Allahu akbar, la ilaha ila Allah wa Allahu akbar, Allahu akbar wa lillahi alhamd." Rozpoczynala sie modlitwa eidowa.
Po modlitwie nadszedl dlugo wyczekiwany przeze mnie moment, pierwsza poranna kawa po miesiacu postu. Nie moglam sie wrecz nacieszyc jej aromatem. :) Back to my comfort zone. ;)
Pod koniec ramadanu Larunia byla bardzo zawiedziona, ze zblizal sie on ku koncowi, musialam otrzec jej lzy, ktore splynely po niewinnej buzce. Spytalam, dlaczego nie chce, by ramadan sie konczyl, odpowiedz mnie bardzo wzruszyla - "bylo pieknie." Pocieszylam ja wtedy, ze Eid bedzie rownie piekny, z balonami, prezentami, dekoracjami. Eid to czas radosci.
Gdzie te prezenty? Emocje siegaly zenitu. :) |
Ok, Lulu, mozesz juz otworzyc oczy. :) |
Rozpakowywanie prezentow. |
Lara ze swoja nowa lalka o imieniu Aminah. |
Kartka z eidowymi zyczeniami dla meza na pamiatke. |
Eidowe ciastka pieczone przez Egipcjanke. |
Zachod slonca w Dubaju. |
Mam nowy ulubiony sklep w Dubaju. <3 |
Po dwoch dniach nieobecnosci, powrot do domu byl bardzo przyjemny. Do swojego kubka z herbata i wydeptanych kapci - nie ma drugiego takiego miejsca na calym swiecie...Trzeciego dnia swiat wybor byl wiec prosty, zostajemy w domu, leniuchujac.
Jesli zas komus bylo malo swietowania, to jeszcze byl weekend. :D Wybralismy sie na karuzele i spotkanie ze znajomymi.
Nowy dzien, nowa kreacja. :D |
Lara nie mogla przejsc obojetnie obok baniek mydlanych. :) |
Swiateczna wystawa sklepowa. |
Dwie ksiezniczki, Lara i Misk. <3 |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz